#no.19
Ustroń. Mokre grząskie popołudnie.
Strach, niesamowity strach z rodzaju tych, które podkręcają moje panikarskie zapędy.. Siadam na zadupku własnego moto, chwytam w pół T. Czuje się jakbym pierwszy raz w życiu wsiadała na moto - w sumie mój wygląd wcale temu nie zaprzecza: czarna koszulka z kreskówkami, dwa czarne warkoczyki.. Trochę żwiru, kamieni, czuję jak tylne koło uślizguje.. W duchu powtarzam sobie, że jestem głupia i skupiam się na trzymaniu T. w pół. Nigdy nie zwracałam tak uwagi na te 3 delikatne winkle, które zaliczyliśmy, nigdy też nie wiedziałam, że można się na nich tak wychylić.. w sumie to można by rzecz, że w ogóle się na nich nie pochylałam..
Czesky C-n. Majowy wieczór.
S.: A Ty gdzie?
Ss: Zaraz wracam.
Strach, niesamowity strach z rodzaju tych, które podkręcają moje panikarskie zapędy.. Siadam na zadupku własnego moto, chwytam w pół T. Czuje się jakbym pierwszy raz w życiu wsiadała na moto - w sumie mój wygląd wcale temu nie zaprzecza: czarna koszulka z kreskówkami, dwa czarne warkoczyki.. Trochę żwiru, kamieni, czuję jak tylne koło uślizguje.. W duchu powtarzam sobie, że jestem głupia i skupiam się na trzymaniu T. w pół. Nigdy nie zwracałam tak uwagi na te 3 delikatne winkle, które zaliczyliśmy, nigdy też nie wiedziałam, że można się na nich tak wychylić.. w sumie to można by rzecz, że w ogóle się na nich nie pochylałam..
Usmiechy trójki panów na miejscu, taa joty nie ma co porównywać z moto... Jedni mają ogarki, komary, czy inne bzyki, a mam jote do takichże eksperymentów.
W drodze powrotnej - jota dostała w pałę, musiałam w końcu sama przetestowac to pochylanie się..
Kiedyś ktoś mnie spytał, czy to ja panuje nad maszyna, czy to ona ustala warunki? Pytanie zbyt filozoficzne jak dla mnie w tamtym momencie, oczywiście zbyt retoryczne jak na tamten moment..
S.: A Ty gdzie?
Ss: Zaraz wracam.
Pakuje się w buty. Pare schodków w dół. prawo, lewo, lewo, po schodkach i za drzwi. Łzy spływają ciurkiem po policzku. Jak zwykle płacze kącikiem, na jedną stronę twarzy.. Po prawej sznur drzewek i zaparkowanych aut. Po lewej - 2, 3 drzewka w kolejce i most. Paniczna myśl, żeby się zmyć, uciec. Idę w lewo, skręcam w uliczkę: Smetanova Smetany. Czesi żyja chyba w innej przestrzeni.. Tuz za rogiem opieram sie o mur. Wielki ul zamiast glowy, tysiące, ba miliony szemrzacych jak pszczoly mysli. Kotłujące sie obrazy. Złość i panika znikają razem z łzami. Dwa, trzy głębokie hausty powietrza. Nie wiedzialam, że oddychanie pełną piersia jest tak proste. Odwracam się, a na murze wielki napis, a raczej wrzut z szablonu: As long as i breathe, i hope. Retrospekcja godna prędkosci światła i w głowie mam obraz profesora, który przed rozdaniem testów, na egzaminie, daje nam wersję, którą znamy z poprzedniego terminu mówiąc : dum spiro, spero.. Dopóki oddycham, mam nadzieję.
Mam takie wrażenie, że wszystkie te chwile są po coś. Wracam na miejsce.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna